PACYFIKACJA WSI BOGUSZKI I NIEŁAWICE

W dniu 4 lipca 1944 r. niemieccy żandarmi przewozili z Wizny do Jedwabnego aresztowanego nauczyciela. Koło wsi Boguszki zasadzkę na konwój urządził oddział Armii Krajowej, którym dowodził Jan Kościelecki. Zasadzka nie udała się. Na miejscu zginął dowódca oddziału. To zdarzenie spowodowało odwet ze strony Niemców. Późnym wieczorem żandarmi z Wizny i Jedwabnego, z zaskoczenia otoczyli Boguszki i aresztowali 10 mężczyzn. Aresztowanych wywieziono wozami do pobliskiego lasu. Tam zatrzymanym polecono zejść i iść w głąb lasu. W odległości około 50 metrów od szosy, wszystkich zamordowano strzałami w głowę. Ciała pozostawiono na miejscu egzekucji.

Nad ranem mieszkańcy zabrali zabitych do wsi. Pogrzeb odbył się na cmentarzu w Wiźnie. Wszystkich Nad ranem mieszkańcy zabrali zabitych do wsi. Pogrzeb odbył się na cmentarzu w Wiźnie. Wszystkich zamordowanych, a także dowódcę oddziału AK pochowano w jednej wspólnej mogile. Po wojnie miejsce egzekucji upamiętniono pomnikiem. W noc sylwestrową - z 31 grudnia 1944 r. na 1 stycznia 1945 r., żołnierze Wehrmachtu dokonali pacyfikacji wsi Nieławice. Pretekstem miał być fakt udzielenia przez mieszkańców wsi pomocy dezerterowi z armii niemieckiej. Znajdujące się na kolonii zabudowania zostały otoczone przez Niemców, a następnie podpalone. Około godziny 1.30 ludzi obudziły strzały i ogień płonących budynków. Żołnierze strzelali do każdego, kto próbował uciekać, a także do otwierających im drzwi mieszkańców. Ocaleli jedynie ci, którym mimo strzałów, udało się uciec ze wsi w pole lub ukryć w piwnicach znajdujących się pod domami.

W wyniku pacyfikacji zginęło 41 osób - mężczyzn, kobiet i dzieci. Oprócz mieszkańców Nieławic, ofiarami mordu były również osoby z innych miejscowości, przebywające tam w wyniku ewakuacji ze strefy przyfrontowej. Spalone szczątki 20 osób pochowano w Nieławicach, a pozostałe 21 ofiar, po ekshumacji, spoczęło na cmentarzu w Wiźnie. Dzisiaj w Nieławicach stoi pomnik, wystawiony w latach pięćdziesiątych XX wieku, poświęcony ofiarom tego mordu.

Więcej....

Autor: Marek Szabłowski

DO GÓRY